Jednym z pytań, stawianych przyszłym małżonkom przy ołtarzu w czasie mszy świętej z obrzędem udzielenia sakramentu małżeństwa, jest „Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?”. Kandydaci odpowiadają twierdząco i zwykle też rozumieją to jako wychowanie dzieci w duchu wartości i zasad naszego Kościoła. Rozwijają w dzieciach wiarę i dbają o ich duchowy wzrost. W poprzednich artykułach z tego cyklu skupialiśmy się właśnie na tym rozwoju duchowym. W tym miesiącu przyjrzymy się sprawom bardziej „przyziemnym”, ale istotnym z punktu widzenia katolickiej nauki o wychowaniu. Niemal każde współczesne dziecko posiada telefon komórkowy i komputer z dostępem do Internetu. Większość też rodziców ma świadomość, że są one potencjalnymi zagrożeniami, ale czy w pełni? Czy wiedzą, jak rozpoznać, że dziecko jest już uzależnione? Jak zatem po katolicku wychować dzieci do mądrego korzystania z urządzeń elektronicznych?
Od kiedy pierwszy telefon, tablet i komputer?
Pracując aktualnie z młodszymi dziećmi, mogę potwierdzić, że ponad połowa 6- i 7-latków w publicznych szkołach ma tablet i korzysta z zainstalowanych na nim gier komputerowych. Z rozmów z dziećmi wynika też, że mają one w domu swobodny dostęp do komputera z Internetem. Powszechnym zwyczajem staje się zakup telefonu komórkowego pierwszoklasistom. Czy to nie jest za wcześnie? Czy rodzice zdają sobie sprawę, jakie są skutki tak wczesnego wejścia w wirtualną rzeczywistość? Co z tego, że współcześnie dzieci rozwijają się świetnie pod względem poznawczym i szybko się uczą, skoro, jak dowodzą liczna badania psychologiczne, gorzej rozwijają się pod względem społecznym i emocjonalnym. A więc od kiedy? Najpierw niech Twoje dziecko dobrze nauczy się słuchać, czytać i pisać. Zobacz, czy przyjmuje perspektywę innych osób. To znaczy, czy umie się bawić z innymi, dzielić zabawkami etc. I wreszcie, czy jest już skłonne do refleksji. Mniej więcej taką dojrzałość osiąga się po 10 roku życia.
Kiedy zaczyna się uzależnienie od komputera lub komórki?
Są różne uzależnienia, a wiek nie ma tu znaczenia, gdyż choroba ta dotyczy wielu dorosłych, w tym także rodziców. Są tacy, którzy nie mogą przeżyć dnia bez prowadzenia wirtualnej rozmowy (np. skype, facebook, chat), czy też przeglądania określonych stron internetowych. Tuż po wstaniu z łóżka większość młodych ludzi zagląda do skrzynki e-mail lub do bazy wiadomości sms w telefonie. Ale czy odmawiają poranny pacierz? A jak zachowują się ich rodzice? Wychowując po katolicku, musimy mieć cały czas na uwadze prawdę, że dzieci uczą się przez naśladowanie, bo to my jesteśmy dla nich najważniejszym wzorem! Kiedy zatem zaczyna się uzależnienie? Po pierwsze, kiedy dziecko reaguje nazbyt emocjonalnie na konsekwentne egzekwowanie limitu wyznaczonego mu czasu na korzystanie z tego urządzenia (np. płaczem, krzykiem, napadami złości). Po drugie, kiedy „naciąga” rodziców na coraz to dłuższy czas i robi to w bardziej wyrafinowany sposób. Czerwona lampka powinna zapalić się każdemu rodzicowi, który „przyłapie” dziecko na kłamstwie lub oszustwie (np. graniu w nocy). Objawami chorobowymi są przygnębienie lub odwrotnie – nadmierne pobudzenie i obsesyjne myśli. Ważnym sygnałem diagnostycznym jest też pogorszenie się ocen w szkole.
Jak ustrzec dzieci przed zagrożeniami wirtualnego świata?
Stare polskie przysłowie mówi „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”, co w tym wypadku znaczy, że dzieci robią dokładnie to samo, co my. Jeśli sami spędzamy dużo czasu przed komputerem, a dziecku mocno go ograniczamy – jesteśmy w jego oczach hipokrytami. Dziecko dla swojego zdrowia musi mieć wyraźnie wyznaczony limit czasu na korzystanie, np. z gier lub Internetu. Rodzice muszą być bardzo konsekwentni w przestrzeganiu ustalonego limitu. Dla ochrony dzieci przed niebezpiecznymi treściami (przemoc, pornografia) należy założyć blokadę rodzicielską. Warto też, aby w pobliżu komputera lub na ekranie znajdował się święty obrazek, który będzie „przypominał” dziecku o jego przynależności do Kościoła. W przypadkach cięższych uzależnień trzeba się zwrócić do psychologa lub księdza egzorcysty. Te wszystkie środki nie zadziałają, jeśli z dziećmi nie będziemy rozmawiać! Dzieci czują się kochane, a tym samym bezpieczne – jeśli wspólnie z nimi spędzamy czas, pomagamy im w lekcjach, wspólnie spożywamy posiłki oraz razem się modlimy. W wychowaniu katolickim chodzi trochę o to, jak w przepisie na dobre ciasto – wszystkiego musi być dokładnie tyle, ile trzeba. I żadnego składnika nie może zabraknąć, ani też nie można zastąpić go innym.
Wiele rodzin (także z naszej parafii) przeżywa wielki dramat związany z uzależnieniami ojców i dzieci od komputera oraz wirtualnej rzeczywistości, dlatego bardzo proszę o odmówienie za nich całą rodziną chociażby jednej dziesiątki różańca.
Jarosław Haładuda